Cellulit: choroba czy defekt estetyczny ?
Szerokie grono kobiet cierpi na tą przypadłość. Objaw "zgalareciałych" ud i pośladków to nie tylko typowy cellulit. Najczęściej myloną jednostką chorobową z cellulitem jest niewydolność żylna “siateczkowata”. W przypadku tej choroby nogi wyglądają "kołkowato", grubo i wszędzie znajduje się przysłowiowa galaretka. Choroba ta początkowo objawia się małym nasileniem, które z biegiem czasu postępuje. Cellulit natomiast to lokalne zaburzenie wywodzące się bezpośrednio z niedokrwienia komórek tłuszczowych, które w wyniku zaburzonego procesu przemiany materii ulegają przerośnięciu i zwyrodnieniu.
Początkowo proces ten jest zauważalny przy ujęciu fałdu skórnego na udzie, później już tylko przy napięciu mięśnia, na przykład, pośladkowego. Z końcowym etapem utrwalenia się cellulitu mamy do czynienia wtedy, gdy jest zauważalny w pozycji statycznej, bez napinania skóry.
Leczyć czy “pielęgnować w gabinecie kosmetycznym”
Skuteczność i efektywność zabiegów zależy zawsze od poznania przyczyny. Jeżeli w danym gabinecie nie rozróżnia się stopnia zaawansowania i rodzaju zmian, nie ma mowy o skuteczności tylko o przypadku na zasadzie „a nuż coś się uda...” Dany gabinet może mieć do dyspozycji najlepszy sprzęt i bardzo dobre zabiegi, jeżeli jednak dany specjalista nie wie czy walczy z właściwym cellulitem, czy z niewydolnością żylną, na nic to wszystko.
Osoba podejmująca się tych zabiegów powinna mieć doświadczenie oraz wiedzę pozwalającą ocenić stan krążenia, naczyń krwionośnych oraz rozmieszczenia tkanki tłuszczowej, umieć rozpoznać zaburzenia w tkance łącznej i przeanalizować informacje uzyskane podczas wywiadu z pacjentem. Jeżeli występują zmiany takie jak żylaki i popękane naczynia, zawsze konieczna jest konsultacja chirurgiczna i szczegółowa diagnostyka. Wprowadzenie zabiegów na niewydolny układ żylny, od którego wydolności zależy powodzenie terapii, jest nie tylko niecelowe, ale przede wszystkim niebezpieczne.
Zabiegi antycellulitowe i mezoterapia
Ilość metod antycellulitowych ograniczona jest tylko wyobraźnią producentów produkujących kosmetyki i różnego rodzaju urządzenia. Jedni kierują się wyobraźnią, inni wiedzą.
Idąc myślą wyobraźni - gdy dostrzegamy jakiekolwiek pofałdowania na naszej skórze, to chcemy je zlikwidować, zrolować, rozpuścić, wyprasować, zassać i rozmasować. Takie sugestie skojarzeń wykorzystują producenci “cudownych metod” również w gabinetach kosmetycznych.
Takie “agresywne metody”, po których dana okolica jest obolała i obrzęknięta, są doskonałym narzędziem wykorzystującym to skojarzenie. Problem pojawia się wtedy, gdy takiej metodzie podda się osoba z niewydolnością żylną. Efektem będą wówczas popękane naczynia i siniaki.
Typowy cellulit to deformacja rozmieszczenia tkanki tłuszczowej, w przypadku której jedną z najbardziej efektywnych metod jest mezoterapia. Istotą zabiegu mezoterapii w leczeniu cellulitu jest ostrzykiwanie (wprowadzanie cieniutką igiełką leku pod skórę) zmienionych okolic lekiem intensywnie poprawiającym ukrwienie. Prawidłowo wykonany zabieg objawia się zaczerwienieniem i tkliwością. Niejednokrotnie leki te łączy się ze środkami znieczulającymi. Sam zabieg to jedynie połowa sukcesu, gdyż to od prawidłowych zabiegów uzupełniających zależy końcowy efekt.
Ilość zabiegów i odległość między nimi powinna być dobierana indywidualnie. Metodyka przeprowadzanych zabiegów uzależniona jest od stadium cellulitu, schorzeń towarzyszących oraz tolerancji zabiegów, dlatego nie należy nastawiać się na dwutygodniową „kurację cud” tylko na zintensyfikowane zabiegi, początkowo stosowane 2 razy w tygodniu, później coraz rzadziej i systematyczne zabiegi “przypominające”. Wszelkie formy ruchu, podczas wykonywanych zabiegów są pomocne i przyczyniają się do przeprowadzenia mniejszej ilości zabiegów.
Na koniec przypomnę jeszcze o najważniejszej zasadzie: zanim podejmiemy działania zabiegowe, należy dokładnie zdiagnozować problem. Warto popytać wśród znajomych i poszukać opinii na forach internetowych, aby wybrać naprawdę profesjonalny gabinet.